wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 2

‘Seks jako marna przykrywka’

Każdy człowiek przynajmniej raz w życiu czuł uczucie spełnienia.  To moment w którym wiesz, że dobrze robisz. Wiesz, że niczego więcej nie jest Ci potrzeba w życiu. To moment idealny. Dla matek jest to narodzenie dziecka. Dla narzeczonych jest to moment w którym mówią sobie sakramentalne tak. Dla dzieci jest to moment w którym dostają swoją wymarzoną zabawkę od Świętego Mikołaja. To moment kiedy Stanley przestrzelił i kiedy Winiarski traci swoją kochaną ‘jedynkę’.
Dla mnie jest to moment w którym tańczę. Więc można powiedzieć, że jestem spełniona przez cały czas.

Każdy człowiek inaczej przeżywa moment spełnienia. Ja kiedy tańczę jestem wolna. Beztroska. Chce ciągle tańczyć i być w tym przyjemnym uczuciu. Wydaje mi się wtedy, że każdy mój ruch jest idealny, a zarazem nie przypadkowy. Taniec jest też dla mnie ucieczką, przed całym otaczającym mnie światem. Przed jego dobrą, ale i zła stroną, bo przecież każdy medal ma dwie strony.

Znów poczułam ciepłą dłoń na ramieniu, tym razem okazało się, że była to dłoń mojego nowego partnera. Nawet go polubiłam, mimo że zamieniliśmy zaledwie kilka słów. Na sali było dosyć osób no i dyrekcja naszej szkoły. Przy drzwiach stali zawodnicy tutejszego klubu. Michał Łasko i Michał Kubiak który wyglądał tak dobrze w tych okularach i lekko zmierzwionych włosach. Nikle się do niego uśmiechnęłam, bo akurat na mnie patrzył. Ciekawe dla której dziewczyny tu przyszedł. Musi być wyjątkowa. Zdziwiło mnie to, że on też się do mnie uśmiechnął i to tak szeroko. Przez moje ciało przeszedł ciepły dreszcz podniecenia.

-Lilka, zaczynamy.-powiedział chłopak. A ja skinęłam do niego głową po chwili odwrócił się do mnie plecami i powiedział coś do ogółu- Bardzo przepraszamy, a zarazem ostrzegamy muzyka będzie bardzo głośno włączona, gdyż musimy czuć drgania podłoża.
Po chwili tańczyliśmy. Czułam, że razem z Alkiem możemy stworzyć coś wyjątkowego. Czułam, że między nami jest to coś. Oczywiście nie mówiłam o życiu prywatnym.  Czasami dochodzę do wniosku, że bez tańca byłabym nikim. To cholernie dziwne, a zarazem straszne uczucie, bo przecież w każdym momencie mogę załapać kontuzje, lecz staram się o tym nie myśleć.
Po skończonym tańcu byłam szczęśliwa. Podbiegłam do swojej choreografki i zapytałam, czy mogłabym jeszcze chwilkę poćwiczyć. Zgodziła się. Zawsze się godzi. To wspaniała kobieta, która serce i duszę zostawia tu z nami i swoje emocje wylewa razem z potem który skapuje na ten ciepło-brązowy parkiet.

-Lilianno, Aleksandrze to co teraz nam zaprezentowaliście było przepiękne i niemal idealne, po niecałym dniu prób. Jestem niemal pewien, że zawojujecie jeszcze ten świat ówczesnego tańca. Bardzo się bałem tego co nam zaprezentujecie, ale to naprawdę było świetne. Należą Wam się brawa i cóż więcej. Powodzenia. –powiedział z wielkim uśmiechem na ustach dyrektor.

-Lilka, teraz to Ty już w ogóle tu chyba zamieszkasz prawda?- zapytał się vice-dyrektor

-Chyba tak. Lecz jeśli to problem to znajdę inną szkołę która pozwoli mi się spełniać- dodałam. Skoro tak bardzo przeszkadza mu moja obecność, możemy się rozstać. Każda z Jastrzębskich szkół przyjmie mnie z otwartymi rękoma.

-Nie to nie będzie konieczne. Zrobimy wszystko byś nie odczuwała dyskomfortu. Te miejsce jest naszym domem, tym bardziej i Twoim- dodał i panowie wielcy dyrektorowie opuścili pomieszczenie. Lecz nie zaznałam długo spokoju, bo po chwili podbiegła do mnie Weronika.

 -Lilka byliście świetni- powiedziała po czym się do mnie przytuliła. Nie powiem było to miłe.

-Dziękuje –powiedziałam

-Słuchaj chłopaki przyjechali Cie dziś zobaczyć znaczy jak tańczysz.-moje oczy przypominały teraz dwa wyjebane bezpieczniki i znajdowały się w moim dekolcie. Byłam strasznie zaskoczona.

-Jak to dla mnie?

-Zobaczyli Twoje występy na Internecie, Kubiak powiedział, że musi z Tobą porozmawiać, za wszelką cenę. Musisz wiedzieć, że on jest strasznie uparty. Nie da mu się przetłumaczyć, jak się zaprze to nie ma zmiłuj.

-Dobrze, porozmawiam z nim. Ale ja jeszcze muszę przećwiczyć jeden układ. Nie jest do końca dopracowany. –powiedziałam i szłam w stronę ławki, by przebrać się. Usiadłam na podłodze wyjęłam kanapkę z nutellą z torby i momentalnie ją pochłonęłam. Herbata z termosu również szybko wyparowała. Przebrałam się w zwiewną białą tunikę i czarne krótkie szorty. Zakleiłam nowe plastry na stopy. Wzięłam pen-drive i podłączyłam go do wierzy stereo którą rozkręciłam na full. Stanęłam na środku parkietu i odpłynęłam w swój idealny świat.


Boże ona była idealna w tym tańcu. Chciałem podbiec do niej i ją przytulić tak ot tak. Po prostu. Wiedziałem, że ta dziewczyna odmieni moje życie. Sprawi, że będzie wyjątkowe. Kurdę, nawet zapominam o Monice. Z dnia na dzień coraz bardziej skłonny temu by zakończyć to co niegdyś było dla mnie ważne, ale już nie jest. Wieloletnie związki się albo wypalają albo jeszcze mocniej rozpalają. Mój wygasł, a rozpalanie go tanią podpałką nie wchodzi w grę. Muzyka grała pierońsko głośno a ja nie wiedziałem dlaczego więc zapytałem o to Weronikę.
-Weronika, dlaczego ta muzyka tak głośno gra?
-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie- powiedziała. No to ładnie. Ja ją proszę a ta mnie olewa. Może faktycznie się dowiem. Ale ciekawe skąd. Może zadzwonię do Wróżbity Macieja i on mi to wytłumaczy.
-Idziemy-zapytał atakujący
-Zaczekaj, zaraz zobaczycie prawdziwą Lilkę, bez ograniczeń. – oczy mi się zaświeciły, czyżby tańczyła sama. Podeszła do ławki zaczęła jeść. Potem się przebrała ale i udała się do odtwarzacza i włączyła piosenkę. Znów tak głośno. Stanęła na środku Sali i zaczęła tańczyćTeraz była fenomenalna. Wszelkie skoki. Każda emocja wymalowana była na jej twarzy. Kiedy skończyła tańczyć ja dalej nie mogłem oderwać od niej wzroku. Niemal jak wtedy, gdy widziałem jak tańczy po raz pierwszy . Wyszliśmy z sali udając się do automatu  z napojami. Nagle Łasko wraz ze swoją siostrą, notabene też całkiem całkiem zniknęli. Stałem przy tej maszynie wrzucając 5 złoty i zastanawiałem się czego by tu się napić. Wybrałem porzeczkowego Tymbarka. Wpisałem kod na podświetlanej klawiaturze, a tu nic. Mój napój ani drgnie. Już się zdrenowałem. Niczego się nie spodziewając zostałem totalnie zaskoczony, przede mną wyrosła drobna blondynka, dla której tu przyjechałem. Potrząsnęła fikuśnie automatem i sok wyleciał. Schyliła się lekko ocierając biodrem o moje biodro, a przez moje ciało przeszła fala podniecenia. Wyjęła sok z szuflady poczym odkręciła go napiła się i włożyła butelkę do tylnej kieszeni moich spodni. Nie wiedziałem, że jest tak śmiała.
-Bardzo ładnie tańczyłaś- powiedziałem, gdy się odwróciła. A ona nic, nawet nie drgnęła. Może powiedziałem, coś nie tak. Nie wiem. Po chwili ni stąd ni zowąd zjawił się mój przyjaciel wraz z młodą pociechą rodziców.
-Weronika, bo ona tu była. Napiła się mojego soku, a jak do niej powiedziałem to szła i już się nie odwróciła, tylko poszła gdzieś na górę. – powiedziałem bardzo szybko, do dziewczyny, bojąc się w sumie jej reakcji. Ja od zawsze wiedziałem, że jestem lekkim kretynem, ale tu nie widziałem, żadnej swojej winy.
- A ona Cię widziała?- zapytała
-No jak piła mój sok, to chyba tak.-powiedziałem zrezygnowany. Jednak zostałem olany. Ciepłym falistym moczem z dziesiątego piętra budynku Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. To jest dobijające.
-Ej stary, zapisałem nas na lekcje tańca- jakie kurwa tańce. Co temu typowi wali na łep to  ja nie wiem
-Co ?
-No, na lekcje densa, na zumbę, będziemy kręcić naszymi i tak już ponętnymi tyłeczkami- no chyba go powaliło do reszty. Nie będę robił z siebie pajaca i  jak on to określił ‘kręcił tyłeczkiem’. Zrezygnowany wróciłem do domu, a tam na pozór piękny obrazek.

-Cześć kochanie. Czemu Cię tak długo nie było? Martwiłam się. Misiu a może Ty jesteś głodny ?- zasypała mnie milionami pytań i pocałunków moja dziewczyna. Ja głupi odwzajemniając jej pocałunki zaprowadziłem nas do sypialni karcąc się sam w myślach. Chciałem skończyć z tym duszącym lekko związku. Chciałem być chodź chwilę znów wolny. Chciałem… Teraz już nie ważne. Przecież nie powiem jej zaraz po skończonym stosunku ‘Sory mała uznaj ten seks jako pożegnanie’ , bez przesady takim frajerem nie jestem. Wyczerpani zasnęliśmy wtuleni w swoje ramiona. Nie wiedząc, że seks był tylko marną przykrywką.

____
Czuję, że zaczynam psuć strasznie tego bloga. I to jest straszne.

Zapraszam do komentowania.

Mam zapalenie spojówek nic nie widzę.

Zapraszam na KOSOKA i WŁODARCZYKA. (tam też zostawcie po sobie ślad oczywiście).


Nie wiem co ma oznaczać ta poza, ale to PIT <3
'Co ty nie powiesz Anka'


piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 1

CHCE BYĆ SZCZĘŚLIWA

Znasz to uczucie, gdy wanna napełniona cieplutką wodą zaprasza Cię do siebie, byś zatopił w niej swoje smutki? Byś ukoił się ulubionym zapachem żelu do ciała? Byś odreagował? Zmył z siebie emocje? Ja znam to uczucie. Zrzucam z siebie swój ulubiony satynowy szlafrok w kolorze fuksji. Materiał opada na moje nagie stopy. W łazience unosi się aromat ulubionego zapachu mamy. Unoszę jedną nogę i powoli wkładam ją do wanny. Jednym z palców u nogi sprawdzam czy temperatura wody nie jest przypadkiem ani za zimna, ani za ciepła. Moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz, który oznajmia mi, iż mogę w całości zatonąć w przyjemnej toni piany.

Dni w ciszy mijają mi nadto szybko. Mój dzień skupia się tylko i wyłącznie do chodzenia  na sale. Cały mój grafik, jeśli mój plan dnia można tak owóż nazwać jest skierowany na jedno – Zostanie Mistrzem Polski stylu jazz. Jest to marzenie jednak osiągalne, znajdujące się na wysiąknięcie ręki. Pozostaje jednak pytanie. Pytanie bez odpowiedzi. Czy podołam temu wszystkiemu i spełnię swoje marzenia?

Od momentu pogrzebania mojego ojca nie radze sobie z życiem. Jestem bez energii. Do tego stopnia, że wydaje mi się iż mojego życia nie można nazwać życiem a jedynie egzystowaniem w tym chorym systemie, który stworzył Bóg. Czemu dzieje się tak, że sam Stwórca zabiera dobrych, nikomu winnych ludzi do siebie? A złych zostawia by stąpali po tej twardej skale zwanej Ziemią? Czemu Bóg odebrał mi ukochanego tatusia? Może potrzebuje nowego anioła. Bóg okazał się egoistą, cholernym egoistą, bo nie przewidział jednego. Tatuś był mi potrzebny, potrzebny w spełnieniu siebie. A może teraz ja myślę egoistycznie i obwiniam wszystkich nawet Boga? Może to ja byłam wszystkiemu winna?

Po 45 minutach moczenia się w wannie i dogłębnym przemyśleniu każdego najdrobniejszego tematu postanowiłam wyjść z wanny. Ubrałam się, udałam do sypialni i opadłam bezwładnie na łóżko i przytulałam się z moim jednym kochankiem- Morfeuszem. Ranek obudził mnie pięknym słońcem przedzierającym się przez rolety które w tamtym momencie znienawidziłam. Szybka toaleta i ubranie się w wygodny dres zaopatrzony w telefon ze słuchawkami  w których rozbrzmiewała energiczna muzyka w sam raz do biegania której i tak przecież nie słyszę. Jednak stwarzanie pozorów normalności to dużo. Dużo dla inwalidy. Przemierzam szybko odcinek dzielący mnie z parkiem i ruszam szybko jedną z zielonych już alejek. Jest mi tak dobrze. Czuje się wolna. Podobnie jak w tańcu.  Około 14 stoję już przed salą. Na ramieniu wisi mi pokaźna czarna torba z logiem NIKE.  Pcham wielkie skrzypiące drzwi. Znów znajduje się sama na pokaźnym parkiecie otoczona dookoła lustrami. Zmieniam strój i zaczynam się rozgrzewać. Przychodzi moja instruktorka. Kładzie rękę na moim ramieniu, bym przeniosła wzrok na jej usta.

-Lilka, dziś będziesz uczyła się tańczyć w duecie. Wykorzystamy tę choreografie na Mistrzostwach Polski.- po co mi do cholery jakiś partner? Ja tańczę sama. Jestem wolnym strzelcem. Po za tym jestem głucha, do niczego nie przydam się temu chłopakowi.

-Dlaczego?- pytam. Nie chce być nie miła, bo to nie o to chodzi. Ja chce być szczęśliwa. A tylko taniec przynosi mi szczęście. Nie chce, by mi to odebrano.

-Oboje jesteście doskonałymi solistami, dyrektor szkoły tańca zadecydował, że stwarzamy z Was duet. Widzę, że nie jest CI to na rękę. Nie potrzebnie, bo patrzysz teraz na to zbyt pochopnie, nie uważasz? Masz dać szanse temu chłopakowi. Będziecie idealni. Otwórz się. Pokaż swoje serce. Pokaż swoje emocje. Dziś ogarniemy całą choreografię którą potem będziemy ćwiczyć. W Mistrzostwach wystąpicie w dwóch kategoriach jako soliści i jako duet. Nie macie odwrotu. Każdą szansę należy chwytać i czerpać z niej jak najwięcej. Pod koniec dnia przyjdzie tu dyrektor i sprawdzi czy miał czuja do Waszej dwójki- powiedziała. Może i ma racje. Może powinnam uwierzyć i chwytać każdą swoją szansę i traktować ją jak tą ostatnią ? Może i ten cały taniec w duecie da mi szczęście którego teraz tak bardzo potrzebuje? Moja trenerka po chwili odchodzi.

-Cześć jestem Aleks –powiedział młody no i powiedzmy sobie szczerze przystojny chłopak. Zrobiło mi się wtedy naprawdę głupio, bo przecież on słuchał tych moich wcześniejszych wyrzutów.

-Lilka, miło mi – odpowiedziałam. Nawet się sztucznie uśmiechnęłam. Nie chciałam być wredna czy chamska. Po chwili znów przyszła trenerka i zaczęliśmy  ćwiczyć układ na sucho. Dziś czekała mnie również wizyta u lekarza, by znów usłyszeć ‘przykro mi, na razie w tej sprawie nic nie możemy zrobić’. Po skończonych zajęciach wybiegłam z gmachu szkoły i udałam się ku przychodni lekarskiej. Niecierpliwie siedziałam nogi same chodziły pod białym plastikowym krzesłem, minuty dłużyły się jeszcze bardziej niż miały to w zwyczaju, nagle poczułam dotyk na swym ramieniu podniosłam wzrok i ujrzałam młodą pielęgniarkę, która dała mi do zrozumienia, że już czas. Niepewnie weszłam do gabinetu i usiadłam, a to co się tam wydarzyło do końca zmieni już bieg mojego życia. Marnego życia. Po wizycie u lekarza znów wbiegłam do szkoły, bo przecież jeszcze trzeba pokazać dyrektorowi nasz układ. Przebrałam się, związałam włosy podeszłam do swojego partnera i zaczęliśmy tańczyć.

Znalazłem ja, znaczy znalazłem szkołę tańca w której tańczy. W sobie mam jakieś dziwne przeczucie, że powinienem tam iść. Tak bardzo intryguje mnie ta dziewczyna, no ale co pójdę zapukam i powiem ‘Dzień dobry szukam Lilianny, wiem że tu tańczy, ja chciałbym popatrzeć jak tańczy’ przecież, to jest kuźwa nie dorzeczne. Na starość głupieje. Jeszcze ta cholernie głupia sytuacja z Moniką, ja się duszę w tym związku. Z dnia na dzień coraz gorzej, ostatnio doszedłem do wniosku, że ona jest ze mną tylko po to, aby była jako tako rozpoznawalna, no bo jest przecież dziewczyną sławetnego Dzika z męskiej reprezentacji siatkówki. Wydaje mi się, że uczucie między nami jakoś osłabło, przynajmniej z mojej strony. Pakuje pośpiesznie torbę na trening i udaje się do samochodu. Przecież Łasko pomoże mi dotrzeć do tej dziewczyny, przecież jego ktoś tam jakiś znajomy/znajoma/dziewczyna/siostra nie potrzebne skreślić tam pracuje. Misiek jesteś geniuszem.

-Michał, bo mam sprawę do Ciebie iście biznesową- posłałem kumplowi swój niemal najpiękniejszy uśmiech. Nie to, żebym go podrywał, bo nie, ale mam przecież interes do załatwienia.

-No nawijaj – odpowiedział również z tym swoim przygłupawym uśmieszkiem na włoskiej buzi

-Pamiętasz jak wczoraj mi wysłałeś filmik tej dziewczyny?

-Jakiej dziewczyny?

-Tą co tak tańczyła, muszę do niej dotrzeć, a podobno tam wiesz coś mówiłeś, no że możesz do niej jakoś dotrzeć?- moje słowa wypowiadane były z kosmiczną prędkością, nie chciałem, żeby kumpel pomyślał, że jestem jakimś nie wiem napaleńcem, ale ja czuje w środku w sobie że muszę odnaleźć tą dziewczynę i przebywać z nią mimo wszystko

-A tej dziewczyny! No to mogę moja siostra też tam tańczy. Jest najlepsza. Znaczy ta dziewczyna, nei moja siostra. Będzie walczyć o Mistrzostwo Polski. Podoba Ci się? –zapytał po czym wyjął komórkę, odszedł na krok i zaczął rozmawiać, a że znam włoski to rozumiałem. Po chwilę Włoch znów podszedł do mnie i powiedział- Chcesz poznać tą dziewczynę?- Skinąłem twierdząco głową- Po treningu podjedziemy do tej szkoły tańca. Lilka będzie miała występ przed jakimiś tam dyrektorami i jest on dostępny dla ogółu wiec obejrzysz sobie i zagadasz do niej- wybałuszyłem oczy. Nie wiedziałem, że spotkanie odbędzie się tak szybko, jednak gdzieś w głębi siebie cieszyłem.  Przez cały trening zastanawiałem się co powinienem powiedzieć, jak się zachować by nie wyjść na kompletnego idiotę. Po treningu biegiem pobiegłem do szatni, by się odświeżyć i przebrać.  W aucie jadąc za przyjacielem siedziałem jak na szpilkach nerwowo spoglądając w lusterko, czy aby na pewno dobrze wyglądam. Zachowywałem się jak przysłowiowa kobieta. Gdy byliśmy przed szkołą tańca cały ten stres. Całe to zdenerwowanie ze mnie uszło. Stałem się starym poczciwym Miśkiem. Szedłem za kumplem i nagle weszliśmy do dużej Sali która wyłożona była jasnym parkietem. Sufit był natomiast czarny, a dookoła otaczały nas lustra. Było idealnie. Po chwili do sali weszło dwóch mężczyzn w garniturach. Oprócz nas i tych dwóch w pomieszczeniu znajdowali się inni tancerze i jakaś kobieta, która miała łzy w oczach. Było cicho, słychać były szepty jednak rozpoznawalne, bo chyba każdy z nas słyszy ‘Psps Mariola, czy to nie MISIEK KUBIAK i MICHAŁ ŁASKO’ No kurde tak to ja? Nie rozumiem, że gram tu i tam to nie mam prawa mieć życia towarzyskiego? Mam siedzieć zamknięty w domu w czterech ścianach? No bez przesady.

-Panie dyrektorze, panie wice-dyrektorze układ który teraz zaprezentuje Lilka i Aleks był ćwiczony tylko dziś. Proszę nam wybaczyć pewne niedociągnięcia, bo jednak mieliśmy mało czasu. –powiedziała młoda, smukła dziewczyna. Była ładna, ale nie miała tego czegoś co miała moja drobna tancerka. Moja?  Michał ty durniu przecież ty jej w ogóle nie znasz!

-Rozumiem, rozumiem. Ale mam dobre przeczucia co do tej dwójki-powiedział mocno gburowaty typ. Po chwili na sali rozbrzmiały nuty piosenki, która przysporzyła mnie o dreszcze.

_________________________
Witam. Witam. Jest mi tak dziwnie. Nowe dziecko stawia pierwsze kroki. Nie ma i nie będzie tu typowo nostalgicznego i  emocjonalnego pisania jak u Pana Wrony, ale nie mówię, że emocje się nie pojawia. Pojawi się trochę uśmiechu no i tym razem POZYTYWNE ZAKOŃCZENIE.
Cieszycie się?

KOMENTUJCIE z kont i z anonimów ze wszystkiego. Pokażcie, że jesteście, bo nie wiem czy pisać to coś wyżej.

ZAPRASZAM DO KOLEGI KOSOKA NA PROLOG. Tam również mile widziane jest jakiekolwiek słowo pozostawione w komentarzu.

ZAPRASZAM TEŻ NA NOWĄ HISTORIE(NA JEDNO-ROZDZIAŁÓWKACH) tym razem o Wojtku Włodarczyku. 'KRZYK'

Nie przedłużam.

Pozdrawiam ANKA 

 TAKŻE TAK <3 Mój Cichy.


niedziela, 11 sierpnia 2013

Prolog

Tak bardzo już bolą mnie stopy. Ból nie jest w tym przypadku ważny. Ważne jest tylko to, że mój plie nie jest dopracowany. Niedługo zbliżają się Mistrzostwa Polski.  W końcu mam chwilę przerwy. Pani Anita, która jest moja trenerką daje mi 15 minut na oczyszczenie umysłu i na doprowadzenie swojej psychiki do stanu używalności.  Podbiegam do ławki zmieniam tam sukienkę na tunikę, która jest dosyć luźna. Zdejmuje puenty. Zgarniam ręką wodę stającą na parapecie i siłuje się z zakrętką, by po chwili złapać zachłanny łyk zimnej cieczy. Stopy strasznie mi pulsują. Palce lekko krwawią. Nie przeszkadza mi to. Ogarnia mnie cisza. Zamykam oczy. Wracam pamięcią do jednej z lirycznych piosenek i zaczynam tańczyć. Moja dusza ożywa. Nie zauważam kilku osób opartych o futrynę oglądających mój jakże słaby popis. Liczy się tylko kaprawa muzyka w mojej głowie i ja. Zaczęłam tańczyć. Zamknięte powieki przeniosły mnie do tamtego dnia. 

Stałam z tatą na ciemnym dworcu. Byliśmy sami. Po chwilę na peron weszło trzech mężczyzn w kapturach na głowie. Trochę się przestraszyłam. Tato trzymał mnie za rękę i widząc mój strach mocniej uścisnął moją dłoń. Owi mężczyźni początkowo chyba nas nie zauważyli jednak przez moją nieuwagę straciłam ojca oraz słuch. Na dworze było tak strasznie zimno. Wyjęłam komórkę by sprawdzić za ile mamy pociąg do domu. Moje zmarznięte dłonie nie wytrzymały ciężaru telefonu, który po chwili upadł na miejski bruk przykuwając do siebie uwagę nietrzeźwych. Widzę jak zgraja idzie w naszym kierunku. Po chwili dwóch z nich bije mojego tatę. Krzyczę. Błagam o pomoc. Nikt nie chce mi pomóc. Każdy widzi czubek swojego nosa. Nikt nie chce widzieć ludzkiego cierpienia. Jeden z nich zaczyna podchodzić do mnie z tym obrzydliwym uśmiechem. Dotyka brudnym łapskiem mojej twarzy. Momentalnie torba treningowa zsuwa mi się z ramienia. Łzy zaczynają płynąc. Zaczynam uciekać. Nagle gdy jestem już blisko schodów drogę toruje mi drugi z nich. Pchnął mnie, a ja upadłam na zimny chodnik. Byłam oszołomiona. Bałam się jak cholera. Jeden z nich dobierał się do moich spodni. Zaczęłam wierzgać nogami. Uderzył mnie w twarz. Zaczęłam się wyrywać. Po chwili poczułam ciepło na głowie. Potem nie widziałam nic, ani nic nie słyszałam.

Kiedy muzyka w mojej głowie dobiega końca, a ja leżę na parkiecie czuje się jakbym leżała na tym pieprzonym chodniku, mimo że minęło już pół roku. Pół roku nie słyszę, Pół roku nie mam ojca, który zginął przeze mnie, bo odebrał mnie z treningu. Jeśli ten cholerny samochód nie zamarzł by pod szkołą tańca, a my niemu sielibyśmy wracać pociągiem ta sytuacja nie miała by miejsca. Może to ja przyciągam zło. Przyciągam cierpienie do ludzi. Łzy wypływają mi z pod powiek. Po chwili wstaje. Ludzie biją mi brawo. Jestem troszkę zawstydzona, ale to nie znaczy, że nie jestem szczęśliwa. Wiem, o tym, że tata ogląda mnie tam z góry i widzi to co robię. Nie stanęłam w miejscu. Znaczy moje życie prywatne stanęło w wielkim martwym punkcie. Taniec stał się jedyną odskocznią. Cotygodniowe wizyty u laryngologa, odbierają mi już krzty nadziei na to, że nadejdzie taki dzień, że będzie mi dane słyszeć muzykę. Jedyną muzyką jaką znam jest ta którą pamiętam, i którą jako tako potrafię odtworzyć.  Dogaduje się z ludźmi bez zmian. W szpitalu nauczyli mnie czytać z ludzkich warg. Mój głos również emituje słowa. Staram się być silna, a jestem jak mrówka na chodniku wielkiej metropolii czekająca na wyrok. Na wielkiego, brudnego buta który zawiesi na najbliższym drzewie mój nekrolog.

Boże, jest mi w życiu tak ciężko. Ciągłe treningi wykańczające mnie już do cna. Kłótnie z Moniką, które wywołują piętno na mojej psychice. Już nie umiem tak żyć. Czemu moje życie jest takie trudne. Niesprawiedliwe. Inni mają tak łatwo. Żyją w idealnym świecie. Niemalże różowym. Wracam do domu, a tu nie czeka na mnie kochająca narzeczona. Nie czeka na mnie obiad. Uśmiech. Wita mnie pustka i ciemność czy głuchość mieszkania. Idę do kuchni i pochłaniam coś bliżej nieokreślonego w zastraszającym tempie.  Nie bardzo wiem co ze sobą zrobić. Mój przyjaciel zostawił mnie samego i w celu rozwoju kariery udał się do ciepłych Włoch. Zostałem sam. Mam niby kilku kumpli z klubu, ale to nie to samo co zielonooki temperamenty Zbyszek. Nogi kierują moje ciało niczym kukiełkę do salonu. Odpalam laptopa. Loguje się na jeden z portali społecznościowych. Po chwili pisze do mnie Michał Łasko i wysyła pewien link. Otwieram go.  Do moich uszu dopływa dźwięk kojącej muzyki. Oczy nie chcą nawet mrugnąć by nie stracić ułamka sekundy. Drobna blondynka zmieniła moje życie.  W osłupieniu oglądałem klatka po klatce taniec dziewczyny. Film dobiegł końca, a ja oszołomiony nadal wpatruje się w ekran od komputera. Zjeżdżam kursorem niżej i widzę podpis Lilianna Orzechowska. Szkoła tańca w Jastrzębiu. Zamykam powieki z pod których wydobywa się jedna łza. Mam nowy cel. Odnaleźć dziewczynę. Za wszelką cenę.


_____

Ten szajs wyżej to prolog. Przynajmniej tak było zaplanowane. No nie wiem co napisać. Więcej rozdziałów będzie emitowane po zakończeniu historii o A. Wronie.

Zapraszam Anka