niedziela, 15 września 2013

Rozdział 4


‘Ja już nie potrzebuje miłości. Już nie.’

Wspomnienia. Czym one są?  Czy są one dobre czy też złe? Czy mogą zadawać ciosy? Czy mogą zmieniać rzeczywistość? Zmieniać życie? Światopogląd? Moje wspomnienia na pewno dały mi dużo do myślenia. Moje wspomnienia bolą mnie bardzo. Każde miłe zdarzenie przypomina mi o tacie o tym jak tańczyłam, jak słyszałam. Chciałabym cofnąć czas Chciałabym znów posiąść zmysł słuchu. Znów być w pełni szczęśliwa. Nikt nie zastąpi mi ojca. Nikt nie zastąpi mi słuchu. Taniec daje mi imitacje szczęście albo jego złudzenie. Jest to na pewno ucieczka do innego lepszego świata. Świata bez wspomnień. Świata bez  bólu. Świata gdzie tak najnormalniej w świecie jestem wolna.  Nie mam zmartwień.

Kolejny dzień pełen monotonii. Kolejny dzień spędzony na sali. Przygotowując się do tych już nie tak odległych w czasie Mistrzostw Polski. Z Alkiem wbrew pozorom dogadujemy się dobrze. Tańczymy niby razem, niby osobno. Miała być chemia jest, ale nie z mojej strony. Nie umiem zaufać żadnemu mężczyźnie po tym wszystkim co się stało. Nie mogę się przed nikim otworzyć po tym co się stało. Tak mi się wydaje, że już nigdy nie będę taka jak wcześniej. Nigdy nie będę szczęśliwa lecz mam nadzieję, że los się do mnie uśmiechnie lub zła passa zmieni swój bieg.  Nadzieja jest przecież matką głupich, a każda matka  nad życie kocha swoje dziecko. Kolejna już godzina spędzona na Sali ćwicząc z moim nowym partnerem udoskonalając  wielkie moim zdaniem, a małe według trenerki błędy. Kiedy Aleks oświadcza mi, że musi już iść do domu, bo jutro ma ciężki ma dzień na uczelni. Mnie natomiast nie chciało wracać się do miejsca wychowania, gdyż mama zatraciła się w wir pracy, bo nie mogła poradzić sobie ze stratą ojca i wydaje mi się, że po części mnie obwiniała za jego śmierć. To nie ułatwiało kontaktu między nami, a wręcz przeciwnie pogłębiało jego denną fazę i odbierało jakiekolwiek resztki chęci do życia. Przytłoczona wszystkimi problemami kroczę ulicami Jastrzębia, by po chwili ginąć  w szczelnym uścisku przyjaciółki, a w głębi siebie przypominam sobie jej gardłowy i donośny śmiech

-Znów o nim myślisz? – czuję jak przyjaciółka kładzie mi dłoń na ramieniu, bym mogła odpowiedzieć na jej pytanie.

-Nie wiem o czym mówisz-odpowiadam, chociaż odpowiedź ta jest nie do końca elokwentna. Znaczy to nie tak, że o nim nie myślałam, bo zafiksowałam się na punkcie pewnego nieznajomego, któremu wypiłam porzeczkowy sok.  Nie mogłam też powiedzieć, że myślę o nim non stop, bo tak też nie było.

-Jasne. Co dziś robimy ? – zapytała. Miałam plan przyjść tu tylko na moment a potem wrócić na sale, by katować swoje solówki, do przysłowiowej usranej śmierci. Sądzę, że to będą najgorsze zawody w moim wykonaniu. Pierwsze w których nie słyszę. Nie chciałabym, żeby ludzie postrzegali mnie inaczej. Żeby się nade mną litowali. Ja nie potrzebuje litości. Ja nie potrzebuje wsparcia. Ja nie potrzebuje miłości. Już nie.

-Pójdziesz ze mną do klubu. Muszę poćwiczyć? – aby ze mną poszła. Przed samym momentem mówiłam, że nie potrzebuje wsparcia i miłości, gówno prawda. Na zewnątrz otoczona jestem grubą warstwą zimnego metalu, który chroni miękkie i bezbronne wnętrze. Wnętrze potrzebujące ojca. Wnętrze potrzebujące bezpieczeństwa. Wnętrze bojące się samotności. Wnętrze chcące namiętności. Pożądania. Wolności.

-Znów będziesz ćwiczyć?- odpowiadam nikłym skinieniem głowy i grymasem który potocznie nazywany jest uśmiechem, a w moim wypadku jest to grymas w 99% wymuszony. Nie uśmiecham się szczerze. Nie potrafię.- No to pójdę- mówi

-Świetnie. Dziś krótko ze 2 godzinki, bo solówki będę ćwiczyć, nadal są takie mdławe, bez przesłania, a ja chce dostać skrzydeł. Chce frunąć. Chcę unosić się ponad rzeczywistość. Chce uciec, lecz nie potrafię. Jakaś dziwna siła przyciąga mnie na drewniany świeżo pastowany parkiet, niczym duża, ciężka metalowa kula przyczepiona do nogi skazanego na śmierć niewolnika. Chce się uwolnić, lecz nigdzie nie mogę znaleźć klucza, który pozwoli mi odpiąć to pieprzoną kulę. Muszę znaleźć mój klucz do wolności.- łzy znów skapują na jasny dywan przyjaciółki. Znów ukazuje słabość mimo, że co najmniej milion razy obiecywałam sobie, że nie będę płakać. Lecz to okazuje się silniejsze ode mnie. Mimo, że już nie płacze zimnymi wieczorami do poduszki, a moim ukojenie nie są nagrania z konkursów których i tak nie słyszę to czuje się gdzieś tak w głębi siebie mała. I wiem, że to ja odpowiadam za wszelkie zło naszej rodziny. Niegdyś szczęśliwej teraz bez ojca obojętnej, zniszczonej, wypalonej.

-On będzie Twoim kluczem- powiedziała Amelia. Co też ona bredzi. Niby kto ma zostać moim kluczem. Nie ma takiej osoby. Sama w głębi siebie nie jestem gotowa, aby znaleźć swój klucz mimo, że tak usilnie go szukam. Nie chcę już znać odpowiedzi kim on jest. Wiem, że dziewczyna i tak nie odpowie mi na to pytanie, które ma zostać wielką niewiadomą. A może odpowiedź jest bliżej niż mi się to wydaje.

Mama Amelki to świetna kobieta, gdy tylko wróciła z pracy i zobaczyła mnie w pokoju u swojej córki momentalnie zamówiła nam pizze, bo uznała, że wyglądam słabo i ujęła to tak, że  jakby kiedyś zamknęli mnie w więzieniu, to ucieknę im między kratami. A może coś w tym jest? Po zjedzonym pysznym i jakże zdrowym obiedzie udałyśmy się do mnie, bym mogła wziąć inny strój. W domu odpowiedziała mi, albo mojej przyjaciółce głucha cisza. Świetnie brzmi głucha cisza. Zaczynam nabierać dystansu do swojej niepełnosprawności. Szybkim krokiem udałyśmy się do mojej sypialni w której w samym kącie leżała inna torba z ubraniami, którą chwyciłam i opuściłam dom. Gdzieś w głębi było mi źle, bo miejsce które powinno być moim domem, nim na pewno nie było.

Mocnym pchnięciem uderzyłam w szklane potężne drzwi od szkoły tańca. Buchnęło na nas ciepłe powietrze. Zastanawiacie się pewnie co z moją szkołą. Otóż skończyłam liceum z wyróżnieniem. Maturę również napisałam, ale nie mam odwagi by iść na studia po tym co się stało. Chyba potrzebuje więcej czasu. Po chwili byłam już przebrana. A w mojej głowie rozbrzmiewała jedna z piękniejszych historii. Jedna z piękniejszych piosenek wytworzonych z pamięci lichej wyobraźni
Czasami nie mam sił już by ograniczać swoje emocje. Nie wiem czy robię dobrze. Nie widzę. Zamykam oczy. Skoro nie mogę słyszeć, to nie chce też widzieć swoich kolejnych upadków.  Może stanę się lepszą tancerką. A może tym bardziej opadnę na jeszcze gorsze dno niż jestem. Na jeszcze bardziej zasysające bagno, które odbiera Ci resztki człowieczeństwa. Dzięki któremu czujesz zimny podmuch nadchodzącej śmierci. Lecz może właśnie śmierć jest ukojeniem naszej duszy? Zły kobiecy kontur dzierżący w lodowatej dłoni ostrą brzytwę ścinającą głowy nędzników.  Przecież śmierć to najbardziej zła decyzja jaką możemy podjąć sami. Bóg dał mi drugą szansę, przeżyłam. Teraz będę walczyć. Gdy robiłam jedne z piruetów nie dostrzegłam przyjaciółki na Sali. Nie widziałam jej siedzącej na ławce z podkulonymi nogami. Nie widziałam tego uśmiechu. Czyżby i ona mnie opuściła?  A może najzwyczajniej w świecie chciało jej się pić i poszła po swoją ukochaną ciepłą czekoladę z pobliskiego automatu.  Szyba dzięki której osoby przechodzące przez holl mogły widzieć jak tańczę była odsłonięta. Kącikiem oka dostrzegłam przyjaciółkę, która kłóci się z Nim… Chłopcem od soku. Przystaje na moment. Nie ruszam się. Moje ciało nie przesuwa się nawet o minimetr. Próbuje ustatkować szybki oddech i nierównomierne bicie serca, by po chwili zauważyć jak dziewczyna wymierza brunetowi siarczyste uderzenie w policzek.

Okazałem się zwykłym frajerem. Teraz wygląda na to, że zerwałem z Moniką bo do głowy uderzyła mi inna panienka, która i tak nie zwraca na mnie uwagi. Wyjaśniam wszystkim, to nie tak. Po prostu mój związek z Moniką nie był już takim związkiem jakim był na przykład kilka miesięcy temu. Może uczucie między nami już się wypaliło. Powód jest jeden z pewnością to była moja wina. To chyba przez te ciągle wyjazdy, mecze, zgrupowania. Teraz jestem wolny. Wolny duchem. Wolny rozumem. Wolny w każdym tego słowa znaczeniu. Nie chciałem ranić Moni, bo ona na to nie zasługiwała. Nikt nie zasługiwał na takie potraktowanie.

Na treningu byłem jakiś obcy. Nieobecny. Piłkę zauważałem dopiero gdy obiła się od mojej Twarzy. Nie myślę już o tej nieznajomej dziewczynie. Staram się. Trochę mnie ona denerwuje, a zarazem intryguje. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ją poznam. Że kiedyś z nią porozmawiam.

-Misiek,Misiek- Łasko biegnie za mną w ciemnym holu prowadzącym do wyjścia z hali

-No nawijaj-mówię do niego poprawiając zjeżdżające mi z nosa okulary

-Więc będę po Ciebie o 17-mówi z uśmiechem, za który mam ochotę go zabić. Co ja jestem jego kochanka, żeby otrzymywać firmowe uśmiechy Łasko.

-Po kiego grzyba?- pytam. A tak naprawdę chcę już iść do domu. Położyć się spać lub upić się do nieprzytomności. To wychodzi mi najlepiej.

-No dziś mamy tą lekcje tańca- no tak. Kompletnie o tym zapomniałem. Nie chce mi się iść i trzepać jakbym dostał ataku padaczki. Widząc wzrok blondyna wiem, że chyba nie mam zbytniego wyboru i możliwości odmowy.

-Nie mieszkam już tam gdzie dotychczas. Mieszkam teraz no Mickiewicza 8/19 czwarte piętro pierwsze drzwi po lewej.- widząc tym razem pytające spojrzenie przyjaciela- rozstałem się z Moniką- oświadczam  i słyszę ciche – Nigdy jej nie lubiłem- śmieje się w duchu.


O godzinie 16.50 dostaje SMS, że Łasko jest już pod blokiem. Zakładam adidasy i pośpiesznie schodzę na 2 piętro, gdy przypominam sobie, że nie wziąłem torby. Zawracam się  w zastraszającym tempie i lecąc co dwa schodki przemierzam dwa piętra. Po chwili siedzę zaspany koło przyjaciela

-Sory, torby zapomniałem- usprawiedliwiam się. Misiek nic nie mówi tylko przekręca kluczyk w stacyjce i rusza z piskiem opon z pod wysokiego, niebieskiego bloku gdzie znajduje się moje nowe mieszkanie. Wchodzimy do budynku w którym poznałem ją. A raczej do budynku w którym dostałem kosza od niej. Przechodzimy korytarzem, a mój przyjaciel przystaje opierając się o biały plastikowy parapet, przed nim widnieje szyba, a za nią tańczy ona. Płynie. Unosi się. Jest lekka jak piórko.

-Pamiętasz ją?- pyta mnie kolega.

-Pamiętam. Mówiłem do niej, a ona wielka gwiazda nawet nie raczyła odpowiedzieć. Nie lubię takich panienek, które wyżej srają niż dupę mają-odpowiadam nie zmieniając pozycji. Gdy nagle słyszę głos dziewczyny. Nie znanej mi wcześniej.

-Kim jesteś by ją oceniać?!- dziewczyna piękna lecz zadziorna. Waleczna. Inna.

-A ty kim jesteś żeby się na mnie wydzierać jak stare tureckie prześcieradło.-odpowiadam

-Nie bądź cyniczny. Nie znasz jej. Nie masz prawa jej oceniać!

-Jej nie da się poznać. Olewa ludzi. Olewa rzeczywistość. Nie odpowiada. Udaje Bóg wie kogo. Jaka to ona nie figura. A kim ona jest ? Przeciętną tancereczką zapewne z zadupia- wtedy poczułem jak prawy policzek mnie szczypie. Przyjaciel nic się nie odzywał, a dziewczynie jeszcze było mało. I powiedziała mi wiele. Przemówiła do rozsądku

-Nie to ty jesteś pieprzonym aktorzyną Panie Kubiak. Bo przecież Ty  wiesz lepiej. Myślisz, że ona jest wielką gwiazda. A nie wiesz, że dokładnie 389 dni temu została zgwałcona i pobita do utraty przytomności. Została skatowana dzięki czemu straciła słuch. Nie wiedziałeś, że był z nią wtedy ukochany ojciec, który został potraktowany nożem na śmierć. Nie wiedziałeś, ale nadal wolisz oceniać. I kto tu jest pierdolnoną gwiazdeczką z wielkiego świata. Chyba Ty- odwróciła się na pięcie i wyszła ze szkoły tańca. Zrobiło mi się głupio. Nigdy nie czułem się tak podle.  Poszedłem do łazienki. Obmyłem twarz zimną wodą. Wróciłem do przyjaciela. Oparłem się o szybę

-Jestem skurwysynem prawda?- zapytałem, lecz atakujący nic nie powiedział tylko poklepał mnie po plecach. Patrzyłem jak dziewczyna nadal tańczy, by za chwile usłyszeć jej przeraźliwy krzyk i upadek.

Siedzę w szpitalu na SORZE, a w głowie huczą mi słowa ‘Błagam, pomóż mi. Niech przestanie boleć. Błagam’ i jej łzy. Łzy których nie zapomnę do końca życia.


____

MAMY TO. Oddaje w Wasze ręce jeden z fajniejszych rozdziałów. 
Moja jako taka ciotka Wena wróciła z odległej Ameryki.

Amelka odbyła spotkanie z Miśkiem. Nie miłe spotkanie.

Zapraszam do KOMENTOWANIA. Zostawienia po sobie choćby najmniejszego znaku. Powiedzcie co o tym wszystkim sądzicie.

Masz do mnie pytanie ? ASK


NOWYBLOGNOWYBLOGNOWYBLOGNOWYBLOGNOWYBLOG!! wejdź i pozostaw po sobie znak. Coś. Cokolwiek.


Nowy rozdział w niedzielę.

Zapraszam na WŁODARCZYKA/KOSOKA 

KOMENTUJCIE. To nie boli.

Pozdrawiam Anka




18 komentarzy:

  1. Co jej się stało!? Jak możesz przerywać w takim momencie? I ja mam wytrzymać tydzień, żeby dowiedzieć się, co dalej...
    Kubiak ocenił ją, mimo że jej nie zna. Nie dziwię się Amelce, że go zdzieliła... Ale teraz chłopak zna prawdę.
    Czekam z wielką niecierpliwością na nowy :)
    Pozdrawiam i zapraszam na nowy:
    http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieję, że to nic strasznego ?
    do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest po prostu piękne! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow. Nie spodziewałam się, że Kubiak może tak paskudne wnioski wyciągnąć tylko dlatego, że mu nie odpowiedziała. Nie dziwię się Amelce, że na niego naskoczyła, wyjaśniając przy okazji wszystko i uświadamiając mu jego błąd. Teraz powinien inaczej patrzeć na Lilkę. Ale nie współczuciem, ona pewnie tego nie oczekuje. Potrzebuje tej poprzedniej intrygi, uczucia, napięcia, miłości. I opieki, bo nie wiem co się mogło stać na końcu. Mam nadzieję, że nie to co myślę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się Twój blog. Chyba jeszcze się nie spotkałam z taką tematyką.
    Kubiaczek, Kubieczek. Potrafi oceniać, a wcale jej nie zna. Zresztą każdy tak robi niestety. Amelka dobrze, że dała mu w papę. Ciekawi mnie, co się stało Lilce. Czekam niecierpliwie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ała. Mocne zakończenie. Oby nie było to nic poważnego.
    Nie wiem jeszcze dlaczego, ale bardzo lubię Łasko w tym opowiadaniu. Zresztą wgl. go lubię XD
    Dobry rozdział.
    Pozdrawiam, FV ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. Kubiak chyba jest taki porywczy co? ;) w sumie nie on jeden mógłby tak zareagować, bo po dziewczynie nie widać z zewnątrz że nie słyszy, zdaje się być taka jak wszyscy dookoła. jak wiele jest ludzi, którzy z góry oceniają ludzi raniąc ich, często nieświadomie... taki już jest ten świat - trochę niesprawiedliwy. każdy z nas uczy się na własnych błędach i przez całe życie.
    bardzo fajny rozdział :) czekam na następny :) podoba mi się jak piszesz. niech ta ciocia Wena zostanie do końca opowiadania ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :D Mam nadzieję, że wena będzie ci sprzyjać ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Większość ludzi ocenia drugiego człowieka po okładce. Niewiele osób czyta jej zawartość a jeszcze mnie potrafi dostrzec jej morał ;)

    Mam nadzieję, że dziewczynie nie będzie nic poważnego ponieważ za pasem ma Mistrzostwa!

    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie: http://otworz-sie-na-nowe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. O tak zgadzam się z tym, że jeden z fajniejszych. Kubiak, świnia we łbie mu się już poprzewracało za przeproszeniem. Nie ma to jak oceniać ludzi, których się nie zna, uwielbiam to normalnie.

    Strasznie zmartwiła mnie ta końcówka. Jeszcze wypadek jakby mało już przeszła. Z niecierpliwością czekam na kolejny i przepraszam za nieobecność ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny rozdział ;)
    Dobrze, że Amelka strzeliła z liścia Miśkowi, należało mu się ;p
    Skojarzył mi się w tym momencie cytat:
    "Jesteśmy jak książki. Większość ludzi widzi tylko naszą okładkę, mniejszość czyta wstęp, wielu wierzy tylko krytykom, nieliczni poznają naszą treść..."
    Oby wena była z Tb jak najdłużej :)
    Pozdrawiam
    /Karolina

    OdpowiedzUsuń
  12. Fantastyczny rozdział ;) Uwielbiam Łasko, naprawdę dobry z niego przyjaciel 'nigdy jej nie lubiłem' hahaha ;) Chyba dobrze, że Misiak dowiedział się prawdy, może teraz będzie starał się poznać Lilkę mimo wszystko, może ją zrozumie, może będą razem szczęśliwi? Wierzę w nich.

    Pozdrawiam serdecznie : *
    + Zapraszam na nowy rozdział na spell-a-loss : *

    OdpowiedzUsuń
  13. "Na zewnątrz otoczona jestem grubą warstwą zimnego metalu, który chroni miękkie i bezbronne wnętrze. Wnętrze potrzebujące ojca. Wnętrze potrzebujące bezpieczeństwa. Wnętrze bojące się samotności. Wnętrze chcące namiętności. Pożądania. Wolności." .. ♥♥♥

    "-Nie to ty jesteś pieprzonym aktorzyną Panie Kubiak. Bo przecież Ty wiesz lepiej. Myślisz, że ona jest wielką gwiazda. A nie wiesz, że dokładnie 389 dni temu została zgwałcona i pobita do utraty przytomności. Została skatowana dzięki czemu straciła słuch. Nie wiedziałeś, że był z nią wtedy ukochany ojciec, który został potraktowany nożem na śmierć. Nie wiedziałeś, ale nadal wolisz oceniać. I kto tu jest pierdolnoną gwiazdeczką z wielkiego świata. Chyba Ty- odwróciła się na pięcie i wyszła ze szkoły tańca. Zrobiło mi się głupio. Nigdy nie czułem się tak podle. Poszedłem do łazienki. Obmyłem twarz zimną wodą. Wróciłem do przyjaciela. Oparłem się o szybę"
    Aż się popłakałam.. :'(


    Jezu Jezu, co tej Balbinie się stało? :O :O :O !!!!??? Pisz szybko!!!


    Przepraszam, ze tak późno, ale nie wyrabiam :/


    Jeśli jesteś chętna to zapraszam na całkiem nowe opowiadanie z panem Ignaczakiem w roli głównej ;)
    http://gdybynietyopowiadanie.blogspot.com/


    Pozdrawiam :D :D :* :3 ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham kocham kocham. Za wszytsko <3 Dużo by pisać, ale naprawdę historia całym ciałem i duszą przypadła mi do serducha.
    u mnie nowości (:

    Buziaki, bezduszna ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem co można powiedzieć, to jest po prostu rewelacyjne:** Czekam na następny:**

    W wolnej chwili zapraszam do mnie na ostatni:(
    http://gdysiatkowkajestcalymzyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Kubiak nie powinien potraktować Amelii w taki sposób . Rozumiem reakcje dziewczyny bo nikt nie powinien zachowywać się tak jak zrobił to Kubiak. Zbyt pochopnie ja ocenił. Uwielbiam historie , które są trudne bo uświadamiają nas o wielu istotnych rzeczach . Jeżeli nie byłoby ro dla Ciebie problemem mogłabyś informować mnie na moim blogu ? Przy okazji zapraszam Cię na historie w roli głównej Andrzej Wrona. www.jestes-wszystkim-czego-potrzebuje.blogspot.com buziaki. Meredith

    OdpowiedzUsuń
  17. Super przeczytałam twoje opowiadanie i czekam na dalszy ciąg ciekawe co jej sie stało Kinga

    OdpowiedzUsuń