‘Ocal mnie, nim
zatracę wiarę w sens’
Szybkość. Czym ona
jest? Czy to ilość czasu jaką potrzebujemy do zrobienia czegoś ? Chyba tak.
Niektórzy lubią żyć szybko, albo tak im się wydaje, jednak teraz wszyscy tak
żyją. Ja kiedy tańczę zatrzymuje ten biegnący w zastraszającym tempie czas.
Jestem w innym miejscu. Jestem wtedy taka beztroska.
Kiedy dowiedziałam się, że za raptem tydzień czasu są
Mistrzostwa Polski nie mogłam uwierzyć, że tyle czasu już minęło i było mi z
tym niewyobrażalnie źle. Bałam się, że nie będę wstanie dojść niejako
fizycznie, ale i psychicznie do tego przedsięwzięcia. Działo się wiele. Kiedy
już Michał odwoził mnie do domu dowiedziałam się kilku rzeczy jedna z nich był
fakt, że w szpitalu przyjmujący był moim narzeczonym co oczywiście strasznie
mnie zdziwiło. Nie wiedziałam, że obcy człowiek może na tyle się zainteresować
i zaangażować w moją sprawę, że udaje przed innymi kogoś bliskiego mojego
serca. Oczywiście próbowałam udać, że informacja ta w ogóle mnie nie rusza, a w
głębi mnie było mi tak niewyobrażalnie gorąco, ręce nerwowo zaciskały się na
wątłym i lekko bolącym udzie.
Strasznie dziwnym uczuciem, było odzyskanie w pewnej części
słuchu. Było to dla mnie niewiarygodnie dziwne uczucie, mimo że przecież
niedawno słyszałam. Jednak przyzwyczaiłam się do życia w ciszy. Uciekałam wtedy
od pewnego rodzaju problemów i nie słyszałam komentarzy ludzi na niektóre tematy.
Oczywiście, to nie tak, że ja tego słuchu odzyskać nie chciałam, bo było to by
jedno z kłamstw. Chciałam odzyskać słuch, bo bycie inwalidą w naszym kraju
oznacza wiele nieprzyjemności. Ludzie patrzą na Ciebie jak na jakiegoś
wyrzutka. Kiedyś Amelka powiedziała mi, że są ludzi niepełnosprawni nie ma
inwalidów, ani innych. Bycie niepełnosprawnym to stan umysłu. Tylko ludzie
których psychika nie wytrzymuje pewnego rodzaju piętna to tych nazywamy
niepełnosprawnymi. Ja przez swój defekt, przez swoją pewnego rodzaju niepełność
stałam się kimś innym, kimś kim chciałabym być i wcale nie czuje się gorsza od
innych słyszących ludzi, bo wiem, że ja mam swoją wartość. Nie potrzebuje
litości ani innych ulg, bo ja niepełnosprawna nie jestem.
-Kiedy idziesz na próbę ? –pyta chłopak by przełamać dziwną
ciszę i atmosferę miedzy nami
-Postaram się już dziś, Alek pewnie nie wie co dalej, czy
tańczymy czy nie. I ja muszę poprawić swoje solówki- odpowiadam, a mam
wrażenie, że głos mi drży jak na przedstawieniu w przedszkolu gdy miałam wygłosić
piękny wiersz o pomidorze
-Mogę przyjść? –pyta, i gdy widzi moje zmieszanie i wielką
konsternacje dopowiada- Lubię patrzeć jak tańczyć, bo jesteś niesamowita w tym
co robisz.
-To pewnie tak jak i ty i siatkówka- wypalam i po chwili gdy
do mózgu dochodzi sens wypowiedzianych przeze mnie słów milknę, a odpowiedzią
jest ciche ‘chyba’ przyjmującego i mój perlisty śmiech. Nie wiem, dlaczego tak
zachowuje się przy tym chłopaku, ale to nie przypomina mnie. Jestem taka inna,
otwarta, bezczelna, a zarazem taka cicha, krucha i delikatna. - Więc jeśli nie byłby to dla Ciebie problem
mógłbyś od razu jechać na salę?- pytam, na co dostaje otwierające skinienie
głowy. Po około kwadransie stoję naprzeciwko mojej blaszanej zielonej szafki w
której wiszą ciuchy na tak zwany wszelki wypadek. Ubieram je pośpiesznie i
wychodzę na tak dobrze mi znaną salę. Podchodzę do mojej trenerki i wtulam się
w nią mocno i opowiadam o tym, że mogę znów słyszeć. Szczęście na jej twarzy
jest nie do opisania. Alek zjawi się w szkole za jakieś 45 minut.
-Łuki pokażesz nam na co Cię stać? – mówi i włącza muzykę
dosyć głośno. W moim aparacie słuchowym
powstaje jakieś spięcie, bo z ponownym krzykiem upadam na kolana łapiąc się
mocno za włosy. Po chwili znajduje się przy mnie chłopak, który pyta co się ze
mną dzieje.
Byłem taki szczęśliwy,
że wsiadła ze mną do auta. Kiedy jestem z nią zachowuje się jak 5 letni gówniar.
Jestem inny, taki spełniony. Pozwoliła mi przyjść do siebie na próbę, nie
chciała zwlekać. Gdy przyszła przebrana w te zwiewne ciuchy była taka delikatna,
prawdziwa. Serce biło mi w zastraszającym tępię. Gdy rozmawiała ze swoją
trenerka to uśmiechała się w taki sposób, że chciałbym żeby uśmiechała się tak
do mnie co dzień i tylko do mnie. Po chwili zaczyna rozbrzmiewać się muzyka,
ale ona zamiast tańczyć upada z tym przeraźliwym krzykiem na ziemie, łapiąc się
rękoma za włosy. Jednym susem znajduję się koło niej.
-Łucja, co się dzieje
powiedz coś ? – słowa z mojej buzi wypadają jak pociski z karabinu maszynowego
-Tak strasznie
piszczy, boli- odpowiada, i wtedy przypominam sobie słowa doktora dotyczące jej
aparatu słuchowego, który czasami może się nie zaaklimatyzować, przekręcam jej głowę
lekko do siebie i ręką gładzę jej włosy szukając malutkiego pokrętełka koło
ucha. Jej włosy są idealne. Miękkie jak puch. Po chwili odnajduje przyrząd i
lekko go przekręcam. Dziewczyna wtula się momentalnie do mnie. Ciepłe powietrze
wypływające z jej ust ogrzewa moją szyje przyprawiając mnie o okropne dreszcze.
Gdzieś tam w głębi siebie modle się, żeby ich nie zauważyła
-Dziękuje –mówi, a
moje ramiona jeszcze mocniej zaciskają się na jej ciele. Po chwili podbiega do
nas kobieta i ten czar pryska. –Boże Łucyjko czy wszystko w porządku- kuca koło
nas, ja momentalnie puszczam dziewczynę z uścisku i wstaje kierując się w
stronę okna, by dać upust emocją- Tak –
odpowiada- W moim aparacie zrobiło się jakieś spięcie, ale Michał je naprawił. –mówi.
Próba trwała około 30 minut. Zaproponowałem, że zawiozę ją do domu i przywiozę
na następną próbę, niechętnie ale się zgodziła. Czułem, że jestem w dobrym kierunku
do celu wtedy jeszcze mi nie znanego.
Ból który pojawił się w mojej głowie nie był wielki, tylko
decybele tamtego ‘piszczenia’ były niewyobrażalne. Nie wiedziałam co mam
zrobić. Jak postąpić, żeby ten cholerny dźwięk przestał dudnić w mojej głowie.
Po chwili Michał dotykał mojej głowy i dźwięk ustał, a ja momentalnie znalazłam
się w jego obięciach w których znalazłam ukojenie nie tylko ciała, ale przede
wszystkim duszy. Wyszeptałam ciche dziękuje, a przez moje ciało przepływało
milion gorących i szybkich dreszczy. Próba trwała około 30 minut, potem udałam
się do domu. Oczywiście przyjmujący uparł się, że zawiezie mnie do domu, a
potem z powrotem na próbę.
-Poczekasz na mnie czy wejdziesz na herbatę –pytam
-Idź sama, pogadaj z matką- mówi, a przez moje ciało
przechodzi dziwne uczucie. Zastanawiam się czyżby chłopak nie miał z nią ‘miłego’
inaczej spotkania w szpitalu
-Dobrze- powiedziała i szybko ruszyłam w kierunku klatki
schodowej, gdy minęłam próg miałam łzy w oczach nie wierzyłam w to co
widziałam. Wszystkie rzeczy ojca były porozrzucane po mieszkaniu.
-Mamo co to do cholery jest- krzyczę, a ona wychodzi z
jednego z pokoju- Co te rzeczy tutaj robią? Czemu je dotykasz- wytykam jej – czemu nie przyszłaś do mnie do
szpitala, kiedy najbardziej Cię potrzebowałam- pytam, na co dostaje cichy
ironiczny śmiech
-Wiesz, on zginął przez ciebie, nie mogę na ciebie patrzeć –
a wtedy dochodzę do wniosku, że nie mam matki. Że muszę zabrać, rzeczy ojca i jak
najszybciej się wyprowadzić, najlepiej do babci. Ona zawsze mnie rozumiała-
Dobrze, po próbuje przyjdę po swoje rzeczy, nie będziesz już miała córki –
próbuje jej odpowiedzieć ze stoickim spokojem i wybiegam z mieszkania. Widzę
go. Oparty jest o maskę swojego samochodu, ale gdy mnie dostrzega momentalnie się
prostuje, a ja znów potrzebuje jego silnych ramion, które po chwili odnajduje
-Rozumiesz, ona powiedziała, że przeze mnie on zginął. Jestem
niczym. Straciłam obojga rodziców. Jak ja sobie poradzę? – mówię, a on tylko
głaszcze mnie swoją ogromną ręką po plecach które tak mocno drżą.
-Poradzimy sobie jakoś, pomogę Ci. Obiecuje. Dziś śpisz u
mnie i nie ma innej opcji. Nie masz nic do gadania.- mówi
-Ocal mnie, nim utracę wiarę w sens- mówię, a on lekko muska
moje usta.
________________________
UUhugugugugugguguggugug jeszcze 2 rozdziały i epiloggg. Skróciłam tą historię. Jestem taka zła. :<
Mamy pierwszy pocałunek
Mam nadzieję, że wypowiecie się na jeden ważny temat : Pierwszy ma się pojawić prolog o Nowakowskim czy o Kosoku?
Druga sprawa, co sądzicie o naszym nowym trenerze reprezentacji. ??
No i wygrany mecz w jak pięknym stylu no i piękny fenomenalny najlepszy Pit
Masz do mnie pytanie? ASK !!
Pozdrawiam Anka :*
Omg
OdpowiedzUsuńDasz mi czas do nadrobienia tego ? ;)
OdpowiedzUsuńPostaram się to zrobić jakoś w tym tygodniu, a jeśli nie byłby to problem, to informuj mnie na gg (15696793) ;)
Pozdrawiam :*
Świetny!
OdpowiedzUsuńI wreszcie jest pocałunek i jego silne ramiona. Ahhh (rozpływam się ze szczęścia)
Współczuję jej takiej matki :(
Dobrze, że Michał ją wspiera, bo sama by sobie nie poradziła. Chociaż... Pokazała, że jest silna, nigdy się nie poddała i cały czas walczy o marzenia...
Jak to tylko dwa i epilog!? Nie zgadzam się! Co ja będę czytać?
Może jednak to wydłużysz? :)
Zapraszam do mnie na nowy rozdział ;]
http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie ;*
Siedzę w pracy i tak sobie myślę jak miło, że Łucja odnajduje ukojenie w silnych ramionach Miśka. Dobrze, iż dziewczyna ma na kim się oprzeć bo sytuacja z matką mogła ją załamać. Ale słodki pierwszy pierwszy pocałunek aż chciałoby się być na miejscu Łucjii :) Odnośnie Twoich pytań to ja uważam, że Stephan Antiga nie ma doświadczenia w pracy trenerskiej i ja bym nie ryzykowała. Poza tym nadal jest czynnym graczem więc nie wyobrażam sobie tego jak on będzie obserwował naszych potencjalnych reprezentantów, którzy przebywają za granicą. Ale prawdopodobnie wróci na atak Wlazły. Jak dla mnie bardzo kontrowersyjna decyzja PZPS. Chciałabym aby to na Piotrze był prolog ;) Czy moglabys mnie informować o nowościach na gg(48856746) Pozdrawiam Paula ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że mogłabym Cię informować.
UsuńDawno nie widziałam tak uroczego po części komentarza, więc serdecznie Ci dziękuje. Widzę, że co do Antigi mamy podobne spostrzeżenia, tylko jak on pogodzi 4 armaty na ataku ? nie wiem. Przekonamy się.
Miłej pracy.
Pozdrawiam.
Nie będzie 4 armat na ataku bo pewnie głównym atakującym będzie Mariusz Wlazły. Ja mam tylko nadzieję, że reprezentacja to nie będą sami gracze Skry. Przepraszam Cię ale przypadkiem skasowałam Twój kontakt na gg :( Pozdrawiam. Paula :*
UsuńO kurczaki! Warto było czekać. Ale matka mogła sobie darować. Co za babsztyl. Jak można tak córkę potraktować?
OdpowiedzUsuńA o nowym trenerze nie wiem co powiedzieć. Strasznie mi szkoda, że AA zwolnili i że nie będzie trenerem. Zobaczymy w rzyszłym roku, jak sobie Antiga poradzi. Trzymam kciuki za niego.
To ja odzyskuję wiarę w sens gdy czytam takie rozdziały ;) Oni oboje są tacy magiczni! Dopinguje im z całego serca i jestem pewna, że poradzą sobie z wszystkimi problemami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie na 14, jeżeli masz ochotę. : * [spell-a-loss]
szkoda mi Łucji jej matka zachowała się jak... aż brakuje człowiekowi słów
OdpowiedzUsuńale ciszy fakt,że znalazła spokój w ramionach Michała :)
do następnego :)
Po pierwsze, przepraszam, że dopiero teraz, ale nie mam na nic czasu.. :/
OdpowiedzUsuńTak szybko koniec!!?? :O
Ta kobieta nie zasługuje na Łucję...
Już sie nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :D
Cierpię po AA :/ ale Stefan też moze być, jest spoko, z siatkarzami też ma dobry kontakt! :D
POzdrawiam :D :D :* :3 ♥
Zakończenie świetne chociaż scena z tą "matką" smutna... ; (
OdpowiedzUsuńAle czuje, że między Łucją i Miśkiem będzie coś fajnego ; )
Pozdrawiam, FV ; *
aaaa boski rozdział i ten pocałunek heh oj ty złaa skrócasz hehe Kinga
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Braknie mi słów. Ostatnie zdanie jest przepiękne. Wreszcie pojawił się pocałunek ;) Nie mogłam się tego doczekać.
OdpowiedzUsuńCo do nowego trenera - myślę,że Antiga może okazać się naprawdę świetny. Ma fantastyczny kontakt z innymi zawodnikami i jest ogromnym autorytetem. Zna również polską ligę i istnieje duża możliwość,że da szansę nowym zawodnikom.
Zapraszam do siebie na nowy rozdział jestes-wszystkim-czego-potrzebuje.blogspot.com
Buziaki.